top of page
Zdjęcie autoraPiotr Piotrowski

Sighișoara. Miasto Drakuli.

Jeśli będziecie w Rumunii, nie możecie tego miejsca ominąć! Leży w samym sercu Transylwanii - krainy słynnego Drakuli, który najprawdopodobniej też w Sigishoarze przyszedł na świat.

40-tysieczne miasteczko zachowało oryginalną, średniowieczną zabudowę. Odnowione kamieniczki wraz z kościołem na wzgórzu otoczone są murami obronnymi z kilkoma basztami, przez co Sighișoara nie bez powodu nazywana jest "rumuńskim Carcassone" i czyni ją największą , zamieszkałą cytadelą w Europie I trzeba tym sprytnym specjalistom od promocji i turystyki przyznać rację, bo ta leżąca nad rzeką Tyrnawą Wielką mieścinka naprawdę jest urokliwa!

Sighișoara nie jest taka rumuńska, jak się wszystkim wydaje. Przez wieki odcisnęli na niej piętno ściągnięci do Siedmiogrodu w celach osadniczych Sasi a następnie Węgrzy i Turcy. Stąd też miasto (po niemiecku to Schässburg a po węgiersku Segesvár) przez wieki było istnym tyglem narodowościowym, architektonicznym i kulturowym.

Podczas rumuńskiej przygody warto mu poświęcić choćby jedno popołudnie, aby zobaczyć kilka ciekawych budowli, przejść się głównymi uliczkami i posmakować pyszne papanasi, czyli rumuńską bombę kaloryczną – pączki z konfiturami i śmietaną.


Warto uciec w boczną uliczkę, z dal od zgiełku i i turystów.

Rumunia to kraj kontrastów, biedy i bogactwa, brzydoty i piękna, kilometrów zwisających nad głowami przechodniów kabli energetycznych i telekomunikacyjnych, cygańskich pałaców rodem z Królowej Śnieżki, klimatycznych zamków ale i komunistycznej szarzyzny z czasów Nicolae Ceaușescu. Sighișoara trochę odbiega od tego obrazka, szczególne rumuńskiej betonozy z czasów słusznie minionych.

Najważniejsze miejsca, które musicie zobaczyć:

Wieża Zegarowa – 64-metrowa wizytówka miasta niegdyś ratusz i główna brama do twierdzy, obecnie siedziba Muzeum Historycznego i zarazem znakomity punkt widokowy na miasto (bilet wstępu – 12 RON, ulowy 3 RON).

Zwróćcie uwagę na zegar z dwoma tarczami i mechanizm poruszający figurkami , które symbolizują dni tygodnia. Obok stoi kościół klasztorny , przebudowany w latach 1677-78. Po rozebraniu budynków klasztornych, obecnie stoi tu ratusz.

Dom Drakuli - tuż po minięciu wieży zegarowej, w oczy rzuci się nam narożna, żółta kamienica. Tu najprawdopodobniej w I połowie XIV urodził się słynny Wład IV Palownik, syn Włada Dracula - hospodar wołowski, pogromca Turków i literacki pierwowzór Brama Stokera, który na kanwie okrutnych czynów tego władcy stworzył Hrabiego Drakulę.

I choć sam Palownik, jak sam jego przydomek wskazuje, wbijał swoich politycznych wrogów i Turków na pal, to Stoker dorobił mu zęby. Nie ma żadnych dowodów na to, że Wład pił krew swoich wrogów, po ich uśmierceniu. Ale legendy urosły do takich rozmiarów, że Stoker zrobił z niego upiornego krwiopijcę . Na szczęście dla Rumunii, w tym również Sighișoary – bo turyści walą tu drzwiami i oknami, aby zobaczyć rodzinne strony Drakuli.

Sama kamienica nie budzi grozy. Wład miał urodzić się na jej parterze, podczas pobytu jego ojca tutaj w latach 1431-36. Z tej okazji urządzono w Casa Dracula niewielkie muzeum a także restaurację, oczywiście z "krwistymi", mięsnymi daniami. Dracul z rumuńskiego znaczy smok, stąd też na elewacji kamienicy figurka, ziejąca ogniem. Na okolicznych kramach i w sklepikach dostaniecie souvenirowego Drakulę w każdej postaci, począwszy od breloczków, magnesów po maski, kubki, zegary i kalendarze z jego wizerunkiem.

Vis a vis Domu Drakuli stoi seledynowa kamieniczka, czyli Dom Wenecki. Skąd taka nazwa? Ano w XVIII wieku dom zyskał kamienne ramy okien, inspirowane weneckim stylem gotyckim. Burmistrz Sighișoary zakochał w pewnej Wenecjance. A, że bardzo tęskniła ona za swoimi stronami, jej maż postanowił przebudować dom i nadać mu wenecki styl.

Następnie wchodzimy na plac Piața Cetății (Plac forteczny) , otoczony odnowionymi, kolorowymi kamieniczkami. W tutejszych restauracjami zjemy tradycyjne rumuńskie dania (jak choćby mamałyga, ciorba fasolowa czy pączki papanasi).

To tuż też stoi trzecia kamieniczka, której musicie się przyjrzeć. To Dom pod Jeleniem, czyli Casa cu Cerb z XVII wieku. Nazwa pochodzi od głowy jelenia, umieszczonego na narożniku budynku. W kamienicy mieszkały osoby piastujące wysokie stanowiska w administracji, sądzie i kościele. Obecnie pełni ona funkcję hotelu i restauracji serwującej pyszną miejscową kuchnię.

Jednym z najoryginalniejszych zabytków w mieście są drewniane, zadaszone "Schody Szkolne", którymi dojdziemy do najcenniejszego budynku Sighișoary - Kościoła na Wzgórzu (na wysokości 429 m). Kiedyś było ich około 300, do dziś zachowało się 175 stopni.

Schody powstały w 1642 roku i miały służyć młodzieży w komfortowym dotarciu do szkoły, która również mieściła się na wzgórzu. Szczególnie w zimie, aby uniknąć przeprawy przez zaspy i upadków na zaśnieżonej, śliskiej, stromej drodze.

Budynek starej szkoły z 1619 r. jak i nowszy - Liceum Josepha Haltricha, z przełomu XVIII i XIX wieku., stoją po obu stronach kościoła. Nam schody dały kilka minut ulgi w okropnym upale, jaki towarzyszył nam podczas wizyty nie tylko w Sigishoarze, ale i całej Rumunii. No i do tego pięknie grający rumuński gitarzysta! A propos - nie polecam wycieczki do kraju Drakuli w lipcu ani sierpniu, no chyba, że temperatury rzędu 33-40 stopni Celsjusza są Wam niestraszne.

Kościół na Wzgórzu z XIII w. była pierwotnie trójnawową bazyliką przebudowaną na późnogotycką halę. Dziś możemy w niej podziwiać odnowione polichromie autorstwa Jacoba Kendlingera, przedstawiające sceny pasyjne.

Najcenniejszym ołtarzem jest późnogotycki poliptyk z I połowy XVI w. poświęcony św. Marcinowi, którego wykonanie przypisywane jest Janowi Stwoszowi (synowi Wita Stwosza). Warto zerknąć na kamienną ambonę z 1480 roku, chrzcielnicę, kamienne sakramentarium z 1500 roku oraz drewniane stalle po północnej stronie prezbiterium z 1523 r. W nawach bocznych widnieją tarcze herbowe króla Macieja Korwina i jego żony Beatrycze, księcia Stefana Batorego oraz króla Władysława III.

Przy głównym wejściu do kościoła przeczytamy napis w języku łacińskim: „Dzieło ukończono z Bożą pomocą w 1488 roku, kiedy w dniu św. Gerarda ciężki śnieg spadł, łamiąc drzewa owocowe”. Obok kościoła z reguły jest cmentarz. Ale ten w Sighișoarze jest wyjątkowy - najstarsze nagrobki pamiętają średniowiecze.

Zamkowe baszty

Z dawnego systemu obronnego miasta i 13 baszt ostało się do dziś 8: baszta szewców, kowali, konwisarzy, powroźników, kuśnierzy, rzeźników, krawców, szewców.

Na Dolnym Mieście ładnie prezentuje się cerkiew prawosławna położona nad rzeką Tyrnawą Wielką, powstała w latach 1934–1937. Z zewnątrz reprezentuje styl bizantyjski, natomiast wnętrza są proste, stylizowane na renesans.

My do Sighișoary wybraliśmy się autokarem z biurem Exodus Zielona Góra, które oferuje 6-dniową objazdówkę po Rumunii w cenie ok. 2,5 tys. zł (plus 100 euro na bilety wstępy, audioprzewodniki itd.) od osoby. W tej cenie jest transport, 5 noclegów w hotelach czterogwiazdkowych, śniadania i obiadokolacje, ubezpieczenie, pilot, przewodnik po Bukareszcie, objazd po ponad 20 miejscach w kraju (od słynnej, przepięknej Drogi Transfogaraskiej po Bukareszt, Sibiu, Braszów, Alba Iulia, Kluż- Napoka, twierdze chłopskie w Rupea, Harman i Prejmer, zamki w Bran, Huneodara i Peles, cerkwie w Curtea de Arges i Sinaia oraz kolacja w zabytkowym karawanseraju). Ciekawą objazdówkę ma też biuro Itaka, ale bez drogi Transfogaraskiej, z tym, że tu jest w ofercie słynny, wesoły cmentarz w Sapanta i więcej czasu na zwiedzanie Bukaresztu - jednej z najrzadziej odwiedzanych przez turystów europejskich stolic.




511 wyświetleń2 komentarze

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

2 Comments


Piotr Piotrowski
Piotr Piotrowski
Aug 07


Like

Piotr Piotrowski
Piotr Piotrowski
Aug 07


Like

Spodobało się? Zapisz się na moją listę mailingową:

bottom of page